Samookaleczenia – rozmowa z pacjentem

Samookaleczenia są coraz częstszą formą odreagowania trudnych emocji przez młodzież i coraz częściej dzieci. Osobom dorosłym bardzo trudno jest zrozumieć to zjawisko. Często słyszę pytanie: Jak można robić sobie krzywdę? oraz sformułowania typu: Za moich czasów było to niedopuszczalne!, To wszystko przez ten internet! czy też: To jest okropne.
W rozmowie z moją pacjentką postaram się przybliżyć temat samookaleczeń, aby można było łatwiej zrozumieć, co się dzieje nie tylko na skórze osoby, która się samookalecza, ale również to, czego ta osoba doświadcza w swojej przestrzeni psychologiczno-emocjonalnej.

Marysia (imię zostało zmienione w celu ochrony osoby), ma 15 lat, jest uczennicą szkoły średniej. Zaczęła się samookaleczać w 12 rż.

  • Marysiu, jak to się zaczęło?
  • Oglądałam film w telewizji o dziewczynce, która się uderzała, gdy było jej smutno, robiła sobie w ten sposób krzywdę.
  • Co pomyślałaś o niej?
  • Pomyślałam, że jest głupia. Ale potem uznałam, że może to jej jakoś pomagać z radzeniem sobie z emocjami.
  • Znałaś jakieś inne osoby, które w ten sposób radziły sobie z emocjami?
  • Nie znałam, ale po roku też spróbowałam się uderzać, potem drapać. Ale było to za mało.
  • Coś się wydarzyło w twoim życiu w tamtym czasie?
  • Miałam gorszy czas przez chłopaka. Wtedy sobie przypomniałam informację z tego filmu, że kiedy robi się krzywdę cielesną samemu sobie, to minimalizuje się ten ból emocji.
  • Czy miałaś kogoś, z kim mogłabyś o tym bólu emocji porozmawiać?
  • Starałam się rozmawiać z rodzicami. Ale słyszałam tylko: dojrzewasz, to tak jest w tym wieku, wszystko będzie dobrze, nie martw się lub śmiali się z tego, co mówię. Przestałam z nimi rozmawiać. Koleżanki były zajęte swoimi sprawami, a ja wstydziłam się im mówić o swoich uczuciach, one sprawiały wrażenie, jakby bardzo dobrze radziły sobie z problemami.
  • I co zrobiłaś?
  • Pomyślałam, że to sprawdzę, jak to jest z tym robieniem sobie krzywdy. Wykorzystałam to, że rodziców nie było w domu. I to zrobiłam. Potem bałam się, że rodzice dostrzegą moje ręce, a ja nie chciałam już ich uwagi.
  • Czy komuś o tym mówiłaś?
  • W tym czasie nie chciałam z nikim rozmawiać, bo wiedziałam, że sama sobie poradzę. Każdy ma swoje problemy – myślałam, że tak ma być. Przez to zraziłam się do psychologa. Nie chciałam żadnej pomocy z zewnątrz i nikogo, kto by inaczej patrzył na tę sprawę i próbował mi mówić, że to, co robię, to jest coś złego. Chciałam to robić!
  • Dlaczego?
  • Pierwsza rzecz – jestem sama, nie mam się do kogo odezwać, tak czułam. Zamykałam się w sobie i nakręcałam. Robiłam to, żeby poczuć ulgę. Nie chciałam szukać rozwiązania. Choć wiem, że to strasznie brzmi, bo jak można czuć ulgę, gdy robisz sobie krzywdę.
  • Kiedy pojawiał się ból?
  • Ból czułam w emocjach zanim to zrobiłam. Więc tylko gdy się pojawiał, czekałam na odpowiednią okazję, żeby poczuć ulgę. Na początku nie czułam bólu fizycznego, pojawiał się później. Zawsze wiedziałam, że to nie jest dobre, ale i tak to robiłam. Było to nielogiczne i sama tego nie rozumiałam. Ulga była tylko chwilowa, po niej było jeszcze gorzej. Miałam poczucie winy, że to sobie robię.
  • To tak jakbyś była w zamkniętym kole bez wyjścia.
  • Tak się czułam. Byłam obojętna na siebie samą. Z drugiej strony brałam uwagi innych zbytnio do siebie.
  • Na czym ci wówczas zależało?
  • Na niczym. Było mi wszystko jedno sądziłam, że cokolwiek zrobię to i tak nikt mnie nie chce. Uważałam, że muszę być idealna dla wszystkich, a nie taka nieważna i niewystarczająca.
  • Czy coś się zmieniło?
  • Odkąd zaufałam terapeucie i spróbowałam się otworzyć na inne myślenie o sobie zrozumiałam, że wystarcza mi, że jestem ważna dla kilku osób. Teraz już nie potrzebuje być idealna, bo przecież nikt nie jest idealny.